hmm naszło mnie na opowiadanie

To był mroźny wieczór. Jeden z tych kiedy lepiej nie wychodzić z domy. Wiatr poruszał gałęzie, a księżyc świecił jakimś nienaturalnym blaskiem. Wśród ciszy słychać było tylko ciche skrzypienie śniegu. Ktoś szedł. Szedł krokiem szybkim, jakby otaczająca go rzeczywistość wcale mu się nie podobała, jakby bał się tego co za nim idzie. A szedł za nim mrok. Gdzieś daleko zawył pies. Matylda przyspieszyła kroku. Szła nienaturalnie szybko, wciąż oglądała się za siebie. Księżyc oświetlał jej drogę.” Już tylko kilka metrów” pomyślała wchodząc na ścieżkę prowadzącą do jej domu. Była zła na siebie, że się boi. Przecież nei było czego, prawda? Słyszała swój oddech i swoje kroki. W ciszy wyjęła klucze. Zabrzęczały melodycznie. Już tylko zgrzyt zamka i drzwi zamknęły się za nią. Oparła się o nie i odetchnęła. Szybko się rozebrała i wstawiła wodę na herbatę. Wciąż czuła się nieswojo. Tak jakby wpuściła mrok z zewnątrz do domu. Za oknem wiatr poruszał gałęziami. Wyglądało to złowieszczo więc szybko zasłoniła okna. Z gorącą herbatą usiadła przed komputerem. Cichy szum maszyny uspokoił ją trochę, ale ciągle coś nie dawało jej spokoju. Łajała się w duchu za tę niepewność. Co chwila odwracała się za siebie. Widząc tylko swój pokój wracała do ekranu. Szybkie kliknięcia myszy, chwila napięcia i… Tak jest! Wiadomość od Nataniela. Długo na nią czekała.

Komentarze

  1. nehehe xD .. nie przypominam sobie, żebym zostawiał wiadomość jakiejś Matyldzie xD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty