Od zbieractwa do minimalizmu -droga przez mękę
Zrozumiałam,że chyba coś jest nie tak skoro w 40 metrowym mieszkaniu z masą szaf nie jestem w stanie znaleźć nawet jednego wolnego kawałka wolnej przestrzeni.
Uderzyło mnie to,że jeśli teraz nie zacznę z tym walczyć to skończę jako szalona staruszka, która nie może poruszać się po swoim mieszkaniu ze względu na ilość śmieci O.o
Pierwszym krokiem było oczywiście czytanie wszelakich przewodników minimaliźmie i mądrych artykułów w internecie. Gubiłam się pośród miliona porad, a przecież miało być łatwiej.
Uznałam, że muszę iść małymi kroczkami, moje przywiązanie do rzeczy było i jest bardzo silne, ze wszystkim sobie powtarzam - że przecież jeszcze się przyda, będzie potrzebne.
Zaczęłam od ubrań. Najłatwiej odsiać te które są już przetarte i dziurawe oraz te, w których już nie chodzę, ale można oddać.
Wrzucenie do pojemnika na odzież dwóch worków ciuchów rozdarło moje serce, koszmarne uczucie...
Ale doceniłam to, że w szafie zrobiło się luźniej.
Kolejnym krokiem były stare plecaki podróżne. Leżały lat n schowane w pudle na szafie. Nie użyłam ich ani razu przez 10 lat, zaczęły się sypać. Udało mi się je wyrzucić i tym razem uczucia towarzyszące wyrzucaniu były mniej negatywne.
Na następny ogień poszły gazety i papiery. Ponieważ ważne dokumenty wylewały się z szafki przemieszane z gazetkami z carefoura sprzed 5 lat to sortowanie tego zajęło tydzień. Jednak gdy wreszcie mogłam wyrzucić dwie torby papierzysk (takie duże z IKEA) poczułam dumę. Że wreszcie uporządkowałam tak ważną część życia jak dokumenty!
Kolejnym wyzwaniem były kubki. Tu wsparcie męża okazało się niezbędne :D jako nałogowy zbieracz kubków, wyselekcjonowałam do wyrzucenia aż 32! plus z 10 szlanek! i jeszcze dużo zostało... Patrzę na to i nie wierzę. PO CO JA TRZYMAM KUBKI W TAKIEJ ILOŚCI??? obtłuczone, nieładne, prezentowe. Stoją teraz w przedpokoju gotowe do wyniesienia.
Walka trwa :D wypowiedziałam ją swojemu rozbudowanemu zbieractwu i silnej potrzebie kitrania rzeczy gdzie tylko się da. Widzę co robiło ono z moim domem i jak negatywnie ten cały bałagan wpływa na normalne funkcjonowanie. Dom dalej jest zagracony ale wiem, że w końcu będzie lepiej.
Za jakiś czas wam napisze jak poszło :)
Komentarze
Prześlij komentarz